Życie rodzinne

Wolnomularstwo regularne z założenia nie przyjmuje do swojego grona kobiet. Bracia funkcjonują jednak w określonym kontekście rodzinnym i towarzyskim. Dlatego poniżej proponujemy lekturę rozmowy jednego z Braci z „Kopernika” z jego żoną o jego zaangażowaniu w Wolnomularstwo i o tym, jak wpływa ono na życie rodzinne.


Zacznę od tego, co może wydawać się chyba najtrudniejsze z rodzinnego punktu widzenia. Ponieważ uczestniczę w spotkaniach nie tylko „Kopernika”, ale i innych lóż, kilka razy w miesiącu wychodzę na spotkania masońskie, które kończą się dość późnym wieczorem. Jednocześnie, ze względu na specyfikę masonerii regularnej, w spotkaniach tych uczestniczyć mogą wyłącznie mężczyźni. Nigdy nie czułaś się z tym niekomfortowo? Wyobcowana?

– Nigdy. Niezależnie od tego, jak blisko jesteśmy z sobą na co dzień, podobnie jak każdy człowiek, potrzebujemy przestrzeni tylko dla siebie. To zupełnie naturalne. Ponieważ twoje spotkania lożowe mają swoją częstotliwość, a ich harmonogram znany jest z dużym wyprzedzeniem, w naturalny sposób tworzymy sobie nasz prywatny czas. Lubię uporządkowane życie, a twoje zaangażowanie w masonerię pomaga w utrzymaniu przewidywalnego rytmu. Poza tym, to zupełnie normalne, że członkowie jakiejś grupy dążą do spotykania się w swoim zamkniętym gronie.

Gdybym była, powiedzmy, zawodową koszykarką, z pewnością dążyłabym do tego, żeby co pewien czas widywać się wyłącznie z koleżankami z drużyny. Czy czułbyś się wyobcowany, gdybyś nie był na nie zaproszony?

Nie wydaje mi się.

– Ponieważ nie należę do masonerii, jest dla mnie oczywiste, że jestem wyłączona ze spotkań np. „Kopernika”.

Jest kilka innych organizacji, do których mogłabyś wstąpić. Istnieją loże mieszane lub wyłącznie kobiece.

– Moje intuicyjne wyobrażenie o masonerii ukształtowało się na podstawie informacji o masonerii regularnej, więc nie wiem, czy odnalazłabym się w innej konwencji. Inna sprawa, że mój charakter niespecjalnie pasuje do hierarchicznej struktury, w której przez pewien czas nie wolno byłoby mi się np. odezwać podczas spotkania. A tak przecież wyglądają początki każdego, kto wchodzi do masonerii.

W zupełności akceptuję to, że nie mówisz mi o przebiegu spotkań ani nie ujawniasz tożsamości innych masonów, od których nie otrzymałeś na to jednoznacznej zgody.

Mój głód wiedzy na temat wolnomularstwa zaspokajają informacje, które są dostępne dla wszystkich w książkach czy np. w serialu „Wśród masonów” na Netfliksie.

„Kopernik” pracuje raz w miesiącu. To moja loża i moja obecność jest oczekiwana na jej spotkaniach. Do tego dochodzą mniej lub bardziej spontaniczne odwiedziny w innych lożach w Warszawie i poza nią. Powiedziałabyś, że nasz czas rodzinny musi konkurować z masońskim?

– Wbrew pozorom, tych spotkań nie jest tak dużo, abym poczuła, że muszę rywalizować z lożą. Poza tym, pamiętam o waszej zasadzie, że zawsze na pierwszym miejscu jest rodzina, potem praca, a dopiero na trzecim masoneria. Cieszę się, że wracasz z udanych spotkań i myślę, że znalazłeś wartościowe uzupełnienie życia domowego i zawodowego.

W tym roku minie dziesięć lat od mojej inicjacji w masonerii. My znamy się od lat siedmiu, a małżeństwem jesteśmy od sześciu. Czy z perspektywy tego czasu uważasz, że masoneria wnosi coś wartościowego w nasze życie?

– Zdecydowanie tak. Większość naszych najbliższych przyjaciół jest związana z masonerią. Więzi w tym gronie tworzą się między całymi rodzinami, sama zaprzyjaźniłam się z żonami wielu Twoich lożowych braci. Jest to więc przygoda, w której uczestniczymy razem, nawet jeśli na rytualne spotkania przychodzisz sam. Masoneria pozwoliła nam poznać wiele fantastycznych osób, których bez niej byśmy nie poznali. Z wykształcenia jestem filozofem, chociaż od pewnego czasu nie uprawiam już tego zawodu. Mimo to, dzięki wolnomularstwu, poznałam wiele osób, z którymi mogę o filozofii długo rozmawiać. Wiele osób z tego grona regularnie inspiruje mnie do nowych lektur z często dość egzotycznych dla mnie dziedzin.

To wkład nie tylko intelektualny. Dzięki temu, że masoneria jest z założenia wąskim kręgiem osób, nawet z nowopoznanymi osobami funkcjonujemy na wstępie z innym, większym kredytem zaufania niż w przypadku innych ludzi. Zresztą, twoje zaangażowanie w wolnomularstwo daje mi odczuć, że nigdy do końca nie jesteśmy sami i zawsze mamy na kogo liczyć.